12/09/2007

na nowo

Jesien zaczyna mnie przetrawiac. Czarne dziury polykaja upaplane w blocie cholernie jesienne liscie. Nie ma w nich zlota, nie ma w nich fotograficznego piekna o ktorym tyle sie gada.
Czuje chlod czarnej dziury. Pomimo ze swiat wypchany jest robieniem, rozmowami, twarzami i planningami oraz muzyka ze spieprzonego nadajnika.
Za oknem mam wielka katedre ktora stoi i stac bedzie jeszcze kilkaset lat i zadna jesienna dziura jej nie pochlonie. A czarna odchlan rosnie stopniowo zgodnie z ruchem wskazowek zegara.

8 rano. Mam wtedy zazwyczaj tzw. „umysl pozbiawiony”. To stan wzglednej higienicznosci, nienaoliwienia, z delikatna amnezja. Zasiadam i probuje umiescic swoja cisze w porannej gwarze. Konsumuje chleb, kawe z mlekiem i swiadomosc braku dopasowania. Ja – oni – ? Cos, jakby ugotowane, kurze mieso odrywane od kosci. Kolejna powloka sie odkleja... ten czas sie konczy.

Musze szukac na nowo.

11/04/2007

brak

to jest jak proba
zrozumienia wiersza
gdzie znany autor
mowi o czyms czego sie nie doznalo

i matka
i stol
i dwie kurze lapki
znaczy to samo

to jest jak szukanie
barw przez slepca
macajacego pazdziernikowe liscie
w blogim slinotoku

i w deszczu
i w szronie
nabrzmiewa rowno
jest na wyciagniecie reki

ja ani jednej nie mam

10/31/2007

Mr Hyde

(...) le monde bascule dans le vide, et je ressens la nécessité de courir, ou encore de marcher, marcher dans la nuit pendant des kilomètres jusqu'à l'épuisement. Est-ce que j'essaie de m'échapper? Ou bien de trouver une solitude assez grande pour résourdre le secret du sphinx?Les hommes oublient.


Sylvia Plath "Carnets intimes"

Kasia le signe; aujord'hui je fait du mal; malheuresement que dans ma tete... parfois dommage

swiat sie chwieje w prozni, a ja czuje potrzebe biegniecia przed siebie, albo maszerowania, maszerowania noca kilometrami, az do wycienczenia. Czy usiluje sie wyrwac? Lub raczej znalezc samotnosc tak wielka by rozwiazac sekret sfinksa? Ludzie zapominaja.

Sylvia Plath "Karnety intymne"

Kasia sie podpisuje; dzis czynie zlo; na szczescie tylko w mojej glowie... a szkoda czasami...

10/20/2007

33 metry Madzi / 33 metres de Magda

ostatni dzien wolnosci
uzyskany dzieki przyjaznej bakterii z rodziny
rhinosinusitis...
kupuje ksiazke Johny'ego Kennedy'ego Toole'a, ktory po jej napisaniu popelnil samobojstwo
uwazajac sie sie za beztalencie;
kilka lat pozniej przewracal sie w grobie uzyskawszy nagrode Pulitzera...
odwiedzam zainfekowana Madzie;
zimno zaczyna szczypac w palce
ale jest swiatlo
swiatlo jest nawazniejsze
nazbieralam go troche
oto prosze:
______
le derner jour de la liberté
obtenu grace à la bacterie d'origine le rhinosinusitis...
j'achéte un livre de John Kennedy Toole, qui s'est sucide après l'avoir écrit
on se trouvant comme nul;
quelques années plus tard il se tournait dans sa tombe en obtenant le prix de Pulitzer...
je rendre une visite chez Magda contaminée;
le froid pique mes doights
mais il ya la lumière
la lumière est plus importante
je l'ai ramassée un peu
voici:






10/19/2007

Regis




Regis to w L'Arche "pan majsterklepka" i "pan od ochrony". Dla mnie to ciesla-filozof szukajacy prostoty i ujarzmiajacy czas. Potrafi nie tylko zamontowac lustro tak zeby nie odpadlo, ale ponad wszystko rozmawiac, rozmawiac naprawde. Bywa ze ludzie wyplakuja mu sie na ramieniu lub zala sie z taka gorliwoscia, jakgdyby spotkali po raz pierwszy kogos kto nie "slucha" i "slyszy". Do Beauvais wrocil ponad rok temu z Polinezji, razem z synem. Przezyl tam kilkanascie lat mieszkajac m.in. w wielorodzinnej post-hipisowskiej komunie na plazy, pracujac na owczej farmie, budujac wlasnorecznie drewniane domy ...
Regis à L'Arche c'est un "monsieur - bricoleur" et "monsieur de securité". Pour moi c'est un charpentier - philosophe cherchant la simplicité et maitrisant le temps. Il sait ne seulement instaler un miroir pour qu'il ne tombe pas, mais surtout converser, converser vraiment. Parfois les gens pleurent sur ses épaules avec tant ferveur qu'on peux avoir l'impression qu'ils on rencontre pour la premiere fois quelq'un qui "écoute" et "entende". Il y a un an il est revenu à Beauvais de la Polynésie avec son fils. Il y vivait plusiers années en habitant entre autres dans une communauté mulitifamiliale post-hippies sur la plage, en travaillant à la farme de moutons, en construirant à sa main les maisons en bois...

10/17/2007

Lauren

medytowala w ogrodzie, w salonie, przy stole, bez sztucznej pozy

z Viol

nasza ostatnia pogawedka w moim pokoju, na pol godziny przed jej odjazdem (wywiad na dyktafon; kaseta do wyrzucenia, sic!)

Lauren to ktos zwyczajnie niezwyczajny; ktos kto nigdzie nie nalezy, nie posiada domu, pieniedzy, ani wysokiej pozycji spolecznej, lecz za to (choc jedno drugiemu nie musi przeszkadzac) posiada "wysoki wspolczynnik czlowieczenstwa". Nie umiem inaczej nazwac tej wlasciwosci, tej cechy o ktorej duzo sie mowi, a w mniejszym stopniu praktykuje. Lauren stara sie zyc duchowoscia, nie separujac jej od relacji z ludzmi i sytuacjami, nie oddzielajac od tego czym sie zajmuje, jak ubiera i o czym mowi. Wsrod ludzi dyskretna, obserwujaca, krytyczna a jednoczesnie laknaca prostych, cieplych relacji.

Pierwsza powazniejsza dyskusja moze byc dosc kolizyjna: opowiada o duchu ("spirit") i poszukiwaniu prawdy jak o zakupach na targu. Jednoczesnie mimo ogromnej roznicy doswiadczenia jakie jest miedzy nami nigdy nie odczulam, ze okresla nas relacja "uczennica - mistrzyni"; z jej strony nie bylo nigdy w tym poczucia wyzszosci i waznosci tego co mowi , ani odczucia braku doswiadczenia u mnie. Bylo to raczej wspolne zastanawianie sie nad tym co "ponad", nad wysilkiem i wyzwaniem jakie musimy sobie stawiac kazdego dnia by moc nazywac sie nie tyle "kobieta" i nie tyle "mezczyzna" co "czlowiekiem".

Z sandwichem podarowalam jej pocztowke z obrazem Arkabasa, ktory swietnie uchwycil moment spotkania wiedzacej z niewiedzaca: Maria i Elzbieta. Elzbieta w chuscie kobiety zameznej, ma pociemniala doswiadczeniem twarz umiejscowiona nieco wyzej niz jej rozmowczyni; jej oczy sa spokojne, polprzymkniete, nie spieszy sie, bo wie ze to co ma do przekazania jest wazne, wiec szept musi byc starannie wywazony. Maria o policzkach jedrnych i jasnych wsluchuje sie w Elzbiete. Oczy ma szeroko otwarte; jej wlosy sa odkryte: czeka na poznanie. Jednoczesnie widac ze brak tu nierownosci: siostrzane cieplo krazy kojaco miedzy ich dlonmi.

aut:Arcabas

Na podstawie swoich przezyc w klasztorach buddyjskich, po roznego rodzaju terapiach, narkotykach, smodzielnym badaniu Biblii, a przede wszystkim obserwacji swiata i samej siebie w nim, Lauren jest w trakcie pisania ksiazki "Moja odpowiedzialnosc". Posiadam jej fragmenty, ale nie smiem na razie umieszczac ich tutaj (moze kiedys jak juz ja wyda i otrzymam autoryzacje).

Nie bede glosic peanow na jej temat, bowiem niemozliwe jest poznanie kogos tak zlozonego w ciagu miesiaca. Jednakze Lauren mnie obudzila. Jej slowa sa jak jazz z wyzszej polki dla duszy: skomplikowane, inteligentne i momentami niewygodne, ale piekne.
Dzieki L.

9/22/2007

le femmes que j'aime bien...et que sont parties

Just, mam nadzieje ze nie bedziesz mamrotac zobaczywszy to zdjecie...
Justyne est venu à l'Arche pour la deuxième fois: plus dure, vivante, une famme gagnante :)


Céline fait la sculpture , dessine, peint, écrit, observe, pleur, chante et fragilise...


Je ne pouvais pas mettre Carla en noir et blanc... Carla c'est une couleur qui cherche son intensivité...

9/12/2007

Leila

urodzila sie w nocy z 11 na 12 wrzesnia
wazy 3.20 kg
wujkowie i ciotki szaleja ze szczescia
Jean - Yves oznajmil ze jest dumny z diebie (sic!) bowiem przewidzial ze to bedzie dziewczynka...

8/30/2007

7/22/2007

Festiwal KIna / Festiwal Portretu



Kilka okolofestiwalowych fot spod MK2;

Moge teraz szczerze przyznac: Nie przepadam za Paryzem: skwar, tlum, bieganina i newer ending shopping... Gdyby nie Festiwal Kina moglabym okreslic moje wakacje koszmarnymi. Polecam filmy Yasmin Ahmad, Christophera Doyle'a i Ognjen Svilicicia ("Armin") ... generalnie: nie szperajcie w stogach szmat w czasie letnich przecen i kupujcie karnety do kina: 20 euro i nieograniczony wstep na wszystkie seanse!!

7/20/2007

mowimy "nie" na baby-sitting !!




pojechalismy do Volvicomte na caly dzien (mniej wiecej godzina drogi od Paryza) i to uniemozliwilo mi ucieczke; 70 nieznosnych, paryskich bachorow testujacych na wszelkie sposoby 7 naiwnych animatorow (naiwnosc w tym kontekscie oznacza nadzieje na opanowanie potworow);
zeby bylo ciekawej nabawilam sie zapalenia pecherza; co 15 min. musialam udawac sie w ustepne miejsce; to ze bylo ciezko, to za malo napisane - niemal caly dzien spedzony na zwiedzaniu zamku, ( gdzie tydzien wczesniej jeden ze znanych tenisistow ozenil sie z jakas lalka), a potem bieganie po lesie w poszukiwaniu skarbu hrabiego Monte Christo; po powrocie mialam jedynie resztke sil zeby sie po raz ostatni wysiusiac przed spankiem...
wole ujadanie sie z "niepelnosprawnymi"...

Le Gamin





liczy sobie nie wiecej niz miesiac; znaleziony w czasie burzliwej, pikardyjskiej nocy; ja i Olivier spimy z nim na zmiane niczym mama i tata;


nauczylam go pic z miseczki, regula przeciez jest ze w L'Arche wszyscy sie rozwijaja (no moze oprocz ryb, juz trzecia zdechla - przejedzenie lub depresja);


czekalismy na dobryu chumor naszego Dyrcia Pierra Pierdzacego i w koncu wydusilismy z trudem prawde o tym w L'Orée mieszka lewy lokator; Pierre nie znosi kotow; reakcja przypominala nieco zachowanie mojego taty lata temu gdy odkrywal kocie ekstrementy w niejednym kacie domu i krzyczal zebym sie wyprowadzala razem ze swoimi kotami!!

5/27/2007

niedziela i mit "gdzie indziej"

niedziela
pada
wiekszosc poszla na msze
robie obiad: buraki, kurczaki, a wlasciwie jakies ich resztki; cous-cous à la Kaska (z pois - chiches i morele z syropu)...
dziewczynki kroja buraki
mikser mieli jednostajnie truskawki na koktajl
czuje sie chora
mam majaki:
jem cous-cous w jakims Maroku lub jakiejs Syrii
a zaraz potem
ide cuchnacymi uliczkami Bangaldeszu
i nie przeszkadza mi to za bardzo

i ze niedlugo pojade dalej