... tak postanowilam, by moc to samo napisac na blogu. Zaczynam miec awersje do fabrykowania zdjec; innymi slowy: chce wrocic do analoga, uszanowac moment, kadr, obiekt. Chcialabym przynajmniej usilowac cos tworzyc, a nie wypluwac piksele ze aparatu, ktore potem tak latwo jest unicestwic jednym kliknieciem...
Jednak potrzeba by pokazac kilka puzzli barcelonskich, nawet jesli beda mniej lub bardziej turystyczne (styl znienawidzony przez autorke, niekoniecznie omijany), jest natarczywy jak slina naplywajaca do ust na widok czekolady Wedla (nienawidze rodzynek, ale jesli zmusza mnie sytuacja wydlubie je i zjadam reszte).
Zatem pomysl byl prosty: wyludzic jak najwiecej wolnego od patrona, kupic bilety z duzym wyprzedzeniem w tanich liniach lotniczych, znalezc kompana, zapakowac wszystkie pojemniki w worki z wielokrotnym zamknieciem, zrobic kanapki z tunczykiem i on the road...
foty jutro
spac
No comments:
Post a Comment