8/23/2006

mrowki paryskie


Andriej z Ukrainy; podszedl uslyszawszy ze gadamy po polsku; mieszkal w Opolu, ale nie moze tam wrocic - jest scigany: drobne rozboje i kradzieze... w Paryzu od pol roku...
jedna ze stacji metra. sprzedawaly kukurydze; pykalam foty nie zaplaciwszy... zaczely sie drzec; przykleilam sie do sciany pomimo tego i strzelalam dalej z d50; zaczepil mnie jakis typ i mowi ze kasjer sprzedajacy bilety na metro mnie wola: widzial jak jakis typ grzebal w moim otwartym plecaku... nic nie zginelo: nie mialo co. bylam i jestem splukana; po chwili podchodzi inny typ i z morda: do jakiej gazety robie zdjecia!!? istnieje cos takiego jak ochrona praw autorskich, a on jest bardzo znany!! udawalam japonska nieswiadoma praw autorskich i owego znanego typa turystke i po piatym zapewnieniu ze robie foty dla siebie odczepil sie, ba, nawet usmiechnal...
byl jeszcze typowy paryski podrywacz... tak, w niemal tym samym momencie... ale ze wzgledu na pospolitosc sytuacji pozostawiam bez opisu...





Japonskiemu turyscia spadla ceglowka ze starego budynku... panie z Boulevard St-Denis nie przestaja pracowac... najmlodsze maja pod 40-tke;

No comments: