10/31/2007

Mr Hyde

(...) le monde bascule dans le vide, et je ressens la nécessité de courir, ou encore de marcher, marcher dans la nuit pendant des kilomètres jusqu'à l'épuisement. Est-ce que j'essaie de m'échapper? Ou bien de trouver une solitude assez grande pour résourdre le secret du sphinx?Les hommes oublient.


Sylvia Plath "Carnets intimes"

Kasia le signe; aujord'hui je fait du mal; malheuresement que dans ma tete... parfois dommage

swiat sie chwieje w prozni, a ja czuje potrzebe biegniecia przed siebie, albo maszerowania, maszerowania noca kilometrami, az do wycienczenia. Czy usiluje sie wyrwac? Lub raczej znalezc samotnosc tak wielka by rozwiazac sekret sfinksa? Ludzie zapominaja.

Sylvia Plath "Karnety intymne"

Kasia sie podpisuje; dzis czynie zlo; na szczescie tylko w mojej glowie... a szkoda czasami...

10/20/2007

33 metry Madzi / 33 metres de Magda

ostatni dzien wolnosci
uzyskany dzieki przyjaznej bakterii z rodziny
rhinosinusitis...
kupuje ksiazke Johny'ego Kennedy'ego Toole'a, ktory po jej napisaniu popelnil samobojstwo
uwazajac sie sie za beztalencie;
kilka lat pozniej przewracal sie w grobie uzyskawszy nagrode Pulitzera...
odwiedzam zainfekowana Madzie;
zimno zaczyna szczypac w palce
ale jest swiatlo
swiatlo jest nawazniejsze
nazbieralam go troche
oto prosze:
______
le derner jour de la liberté
obtenu grace à la bacterie d'origine le rhinosinusitis...
j'achéte un livre de John Kennedy Toole, qui s'est sucide après l'avoir écrit
on se trouvant comme nul;
quelques années plus tard il se tournait dans sa tombe en obtenant le prix de Pulitzer...
je rendre une visite chez Magda contaminée;
le froid pique mes doights
mais il ya la lumière
la lumière est plus importante
je l'ai ramassée un peu
voici:






10/19/2007

Regis




Regis to w L'Arche "pan majsterklepka" i "pan od ochrony". Dla mnie to ciesla-filozof szukajacy prostoty i ujarzmiajacy czas. Potrafi nie tylko zamontowac lustro tak zeby nie odpadlo, ale ponad wszystko rozmawiac, rozmawiac naprawde. Bywa ze ludzie wyplakuja mu sie na ramieniu lub zala sie z taka gorliwoscia, jakgdyby spotkali po raz pierwszy kogos kto nie "slucha" i "slyszy". Do Beauvais wrocil ponad rok temu z Polinezji, razem z synem. Przezyl tam kilkanascie lat mieszkajac m.in. w wielorodzinnej post-hipisowskiej komunie na plazy, pracujac na owczej farmie, budujac wlasnorecznie drewniane domy ...
Regis à L'Arche c'est un "monsieur - bricoleur" et "monsieur de securité". Pour moi c'est un charpentier - philosophe cherchant la simplicité et maitrisant le temps. Il sait ne seulement instaler un miroir pour qu'il ne tombe pas, mais surtout converser, converser vraiment. Parfois les gens pleurent sur ses épaules avec tant ferveur qu'on peux avoir l'impression qu'ils on rencontre pour la premiere fois quelq'un qui "écoute" et "entende". Il y a un an il est revenu à Beauvais de la Polynésie avec son fils. Il y vivait plusiers années en habitant entre autres dans une communauté mulitifamiliale post-hippies sur la plage, en travaillant à la farme de moutons, en construirant à sa main les maisons en bois...

10/17/2007

Lauren

medytowala w ogrodzie, w salonie, przy stole, bez sztucznej pozy

z Viol

nasza ostatnia pogawedka w moim pokoju, na pol godziny przed jej odjazdem (wywiad na dyktafon; kaseta do wyrzucenia, sic!)

Lauren to ktos zwyczajnie niezwyczajny; ktos kto nigdzie nie nalezy, nie posiada domu, pieniedzy, ani wysokiej pozycji spolecznej, lecz za to (choc jedno drugiemu nie musi przeszkadzac) posiada "wysoki wspolczynnik czlowieczenstwa". Nie umiem inaczej nazwac tej wlasciwosci, tej cechy o ktorej duzo sie mowi, a w mniejszym stopniu praktykuje. Lauren stara sie zyc duchowoscia, nie separujac jej od relacji z ludzmi i sytuacjami, nie oddzielajac od tego czym sie zajmuje, jak ubiera i o czym mowi. Wsrod ludzi dyskretna, obserwujaca, krytyczna a jednoczesnie laknaca prostych, cieplych relacji.

Pierwsza powazniejsza dyskusja moze byc dosc kolizyjna: opowiada o duchu ("spirit") i poszukiwaniu prawdy jak o zakupach na targu. Jednoczesnie mimo ogromnej roznicy doswiadczenia jakie jest miedzy nami nigdy nie odczulam, ze okresla nas relacja "uczennica - mistrzyni"; z jej strony nie bylo nigdy w tym poczucia wyzszosci i waznosci tego co mowi , ani odczucia braku doswiadczenia u mnie. Bylo to raczej wspolne zastanawianie sie nad tym co "ponad", nad wysilkiem i wyzwaniem jakie musimy sobie stawiac kazdego dnia by moc nazywac sie nie tyle "kobieta" i nie tyle "mezczyzna" co "czlowiekiem".

Z sandwichem podarowalam jej pocztowke z obrazem Arkabasa, ktory swietnie uchwycil moment spotkania wiedzacej z niewiedzaca: Maria i Elzbieta. Elzbieta w chuscie kobiety zameznej, ma pociemniala doswiadczeniem twarz umiejscowiona nieco wyzej niz jej rozmowczyni; jej oczy sa spokojne, polprzymkniete, nie spieszy sie, bo wie ze to co ma do przekazania jest wazne, wiec szept musi byc starannie wywazony. Maria o policzkach jedrnych i jasnych wsluchuje sie w Elzbiete. Oczy ma szeroko otwarte; jej wlosy sa odkryte: czeka na poznanie. Jednoczesnie widac ze brak tu nierownosci: siostrzane cieplo krazy kojaco miedzy ich dlonmi.

aut:Arcabas

Na podstawie swoich przezyc w klasztorach buddyjskich, po roznego rodzaju terapiach, narkotykach, smodzielnym badaniu Biblii, a przede wszystkim obserwacji swiata i samej siebie w nim, Lauren jest w trakcie pisania ksiazki "Moja odpowiedzialnosc". Posiadam jej fragmenty, ale nie smiem na razie umieszczac ich tutaj (moze kiedys jak juz ja wyda i otrzymam autoryzacje).

Nie bede glosic peanow na jej temat, bowiem niemozliwe jest poznanie kogos tak zlozonego w ciagu miesiaca. Jednakze Lauren mnie obudzila. Jej slowa sa jak jazz z wyzszej polki dla duszy: skomplikowane, inteligentne i momentami niewygodne, ale piekne.
Dzieki L.